List od Krystiana

Listy od Czytelników

Droga Beato

Przychodzą  takie momenty, gdy nagle zalewa mnie fala ponurych myśli, złych wyobrażeń. Oczywiście natychmiast staram się odpędzić je od siebie, ale później pozostaje w mojej duszy pewien niesmak, cień, myśl, że może jednak nie wszystko na świecie jest takie pozytywne i usiane różami.

Jak się tego pozbyć? Czy trzeba się tego pozbyć, czy po prostu nauczyć się z tym żyć? Podziwiam Panią, za to, że jest Pani taką pozytywną osobą i zawsze mówi Pani mądre rzeczy. I ciekawi mnie, czy nigdy nie ma Pani wątpliwości, złych myśli, wyobrażeń? Czy Pani harmonia zawsze „po prostu” jest, stała i niezachwiana? Skąd Pani czerpie tą niesamowitą siłę? Zapewne z wnętrza siebie, ale jak? Jak sprawić, żeby to co się w nas rozpala, nigdy nie zgasło?

 

Krystian

Czy był pan kiedyś na obozie harcerskim?

Albo może spędził pan noc w hamaku zawieszonym w dżungli amazońskiej?

A może zdarzyło się panu siedzieć nocą na plaży, kiedy po gorącym dniu po piasku zaczyna pełzać rześki chłód?

Zwykle wtedy rozpala się ognisko.

Wesołe płomyki buchają w górę, ludzie przysuwają się do ognia, żeby ogrzać dłonie, zrobić grzankę albo po prostu patrzeć w jego ciepłe światło.

 

A czy wie pan co się stanie jeżeli wszyscy pójdą spać i nikt nie będzie pamiętał o tym, żeby do ogniska dorzucać kawałek drewna?

Ognisko zgaśnie.

Zapanuje zimna noc, która będzie kąsała zbyt lekko ubranych ludzi.

 

W życiu jest tak samo.

Trzeba podsycać swój ogień.

 

Ponure myśli i złe wyobrażenia, o których pan pisze, to cień rzucany przez strach jaki nosi pan w podświadomości.

Podkreślam, że w PODŚWIADOMOŚCI, czyli w tej części umysłu, do którego nie ma pan łatwego dostępu.

 

Ten strach jest jak ciemna, zimna noc utkana z tęsknoty, samotności i poczucia odrzucenia.

Trzeba go wytrwale ogrzewać, wciąż na nowo rozpalać w sobie płomyk nadziei, miłości i życzliwości. Tak wytrwale, żeby noc nie mogła go zgasić.

 

Inaczej mówiąc: trzeba ćwiczyć pozytywne myślenie.

Wciąż na nowo przypominać sobie o tym, co jest ważne i wciąż na nowo, cierpliwie, z łagodnością i przyjaźnią do samego siebie, przestawiać się na nowe tory myślenia.

Podświadomość jak bezwładny pociąg będzie chciała wpaść z powrotem w wyślizgane i znane szyny negatywnego myślenia, oczekiwania klęski, strachu, gniewu, agresji i szukania winnych.

Robi to z rozpędu, z przyzwyczajenia.

 

Ale wtedy Krystian wstaje i mówi:

– Od dzisiaj ja kieruję tym pociągiem. Ja nadaję mu taki kierunek, jaki  świadomie wybieram! Wracam na tory pozytywnego myślenia, optymistycznego nastawienia, sympatii i przyjaźni do samego siebie, z której wypływa też nieskończona sympatia i przyjaźń do wszystkich innych ludzi i żywych istot.

 

Z sympatią i przyjaźnią.

Jesteś jak wesoły konduktor, który cierpliwie będzie namawiał swój pociąg, żeby przestał błądzić, bo kiedy obierze pozytywny kurs, to najszybciej i najłatwiej dotrze do celu.

 

W ten sposób będziesz codziennie rozpalał swój płomyk na nowo.

Tak długo i tak cierpliwie, jak będzie trzeba.

Aż pewnego dnia płomień będzie tak silny, że zawsze, nawet w najczarniejszą noc, będziesz mógł się przy nim ogrzać.

Fragment książki „Świat mi mówi kocham cię” z serii „Kurs pozytywnego myślenia”

Beata Pawlikowska
Udostępnij na Facebooku!

Jeden komentarz

Skomentuj MariolaAnuluj odpowiedź

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *